Recenzja filmu

Teraz albo nigdy - czas to pieniądz (2000)
Lars Büchel
Gudrun Okras
Elisabeth Scherer

Starość radość?

Filmy niemieckie stosunkowo rzadko trafiają do naszych kin. Od kilku lat obrazy zrealizowane przez naszych zachodnich sąsiadów możemy oglądać głównie na różnego rodzaju festiwalach, bądź
Filmy niemieckie stosunkowo rzadko trafiają do naszych kin. Od kilku lat obrazy zrealizowane przez naszych zachodnich sąsiadów możemy oglądać głównie na różnego rodzaju festiwalach, bądź specjalnych przeglądach. A szkoda, bowiem współczesna kinematografia niemiecka może pochwalić się kilkoma atrakcyjnymi tytułami, które każdy szanujący się kinoman po prostu powinien zobaczyć. Jednym z nich jest wchodząca właśnie na nasze ekrany sensacyjna komedia Larsa Büchela zatytułowana "Teraz, albo nigdy". Bohaterkami obrazu są trzy staruszki: Carla, lat 80 (Gudrun Okras), Lilli, lat 76 (Elisabeth Scherer) oraz Meta, lat 74 (Christel Peters). Wszystko robią razem: chodzą na cmentarz, pływają łódką, a od czasu do czasu organizują miniskoki na sklepik spożywczy za rogiem. Swoje groszowe łupy sprzedają mieszkańcom domu starców, dorabiając do swoich skąpych emerytur. Marzeniem trzech przyjaciółek jest wspólny rejs luksusowym statkiem do ciepłych krajów. Od ponad 8 lat zbierają na ten cel pieniądze i kiedy wreszcie wydaje się, iż ich wyśniona wycieczka dojdzie do skutku odkładane z wielkim trudem pieniądze zostają na ich oczach zrabowane podczas napadu na bank. Co gorsza staruszki nie zdążyły jeszcze nawet podpisać kwitu depozytowego i okazuje się, że ubezpieczenie nie będzie mogło oddać im zagrabionych 10912 marek i 13. Nasze bohaterki zdają sobie sprawę, że jeżeli nie zdobędą w najbliższym czasie pieniędzy to ich wymarzony rejs nigdy nie dojdzie do skutku. Robią się coraz starsze, coraz częściej też myślą o śmierci. Wpadają więc, na 'genialny' pomysł - postanawiają same napaść na bank i odebrać to, co, ich zdaniem, słusznie im się należy. Powyższe streszczenie brzmi może banalnie, ale zapewniam Was, że sam film banalny nie jest. "Teraz, albo nigdy" wykorzystuje bowiem komediową fabułę do tego, żeby przekazać nam wiele mądrych i celnych uwag, a także zmusić do zastanowienia się nad tym, jak my sami przyjmiemy kiedyś naszą starość. Bohaterki filmu Larsa Büchela masę czasu spędzają bowiem na rozmowach, wspomnieniach, zastanawiają się nad swoim życiem, nie mogą się opędzić przed myślami o śmierci. Jednocześnie jednak za wszelką cenę nie chcą się poddać starości. Starają się żyć aktywnie, jak nastolatki na koloniach przemycają do domu starców kradziony alkohol i papierosy, oglądają się za mężczyznami. Mają również swoje problemy. Chora na raka Carla boi się wyrzucenia z domu opieki, bowiem od kilku miesięcy nie płaci czynszu, Meta mieszka na łasce swojego jedynego syna, który żąda od niej za to pieniędzy, a Lilli w ogóle nie może porozumieć się ze swoją córką. "Teraz, albo nigdy" nie jest więc szaloną komedią o postrzelonych emerytkach, czy wariacją na temat niezłego skeczu Monty Pythona opowiadającego o gangu staruszek. To wbrew pozorom poważny film, podczas oglądania którego widz może się pośmiać, wzruszyć oraz zastanowić się nad sobą i swoim życiem. Z całą pewnością nie jest to obraz, który pozostawi nas obojętnymi. Atutem filmu Larsa Büchela oprócz niezłego i oryginalnego scenariusza jest również aktorstwo. Gudrun Okras, Elisabeth Scherer i Christel Peters doskonale wywiązują się z powierzonych im ról i tworzą przezabawne trio. Równie dobrze wypadają również artyści drugoplanowi. W jednej z niewielkich ról pojawia się również niezwykle popularny Til Schweiger, który jest jednocześnie producentem "Teraz, albo nigdy". Komedia Larsa Büchela to film, który godzien jest polecenia. Jeżeli ktoś szuka niebanalnej rozrywki i ma dość pełnych przemocy i efektów specjalnych megaprodukcji z Hollywood na "Teraz, albo nigdy" wybrać się po prostu musi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones